poniedziałek, 26 listopada 2012

Amy Stewart, Zbrodnie robali


 
 
Amy Stewart, Zbrodnie robali, tłum. Dariusz Wójtowicz, literatura faktu poza seriami, wyd. W.A.B.

Krzyczysz w niebogłosy, kiedy widzisz na ścianie cień albo gdy coś szybko przepełza po podłodze? Na myśl, że możesz dotknąć czegoś śliskiego, wijącego się lub pokrytego masą włosków – wzdrygasz się z obrzydzenia? Masz rację! Bo chociaż robale są pożyteczne i bez nich nasz świat przestałby istnieć, wiele z nich potrafi nieźle uprzykrzyć nam życie. A czasem nawet go pozbawić.

Zbrodnie robali” Amy Stewart nie są fachowym przewodnikiem po świecie owadów ani poradnikiem medycznym. To zbiór zwięźle przedstawionych ciekawostek dotyczących stworzeń, których albo nie dostrzegamy gołym okiem, albo nie zwracamy na nie większej uwagi. Dopóki nie ugryzą, nie złożą jaj, nie zaczną zjadać naszych książek czy mebli lub nie wstrzykną trucizny. Amy Stewart swobodnie rozciąga definicję „robali” nie tylko na owady, ale również na pajęczaki, skąposzeczty i jeszcze inne. Łączy je to, że pełzają, bzykają, latają i... szkodzą. Bywa, że „tylko” niszczą uprawy i lasy, kiedy indziej przenoszą groźne choroby lub pasożytują w naszych ciałach. Ich jad może sprawić nam wielki ból, wywołać wysypkę lub... zabić! Autorka przygląda się po kolei przedstawicielom różnych gatunków – tym groźnym, jak i tym tylko dokuczliwym. Od czasu do czasu zaczyna rozdział od przytoczenia konkretnego przypadku, który spotkał daną osobę. Kiedy indziej sięga po opisy klęsk żywiołowych i pandemii lub wymienia niespodziewane skutki odkryć geograficznych i wymiany handlowej między kontynentami. Zajmująco podaje zgromadzone przez siebie wiadomości, ujawnia nieznane szerzej lub zapomniane już fakty – jak na przykład wyprawa ratunkowa prowadzona przez Henry'ego Mortona Stanleya niechcący rozwlokła po Afryce śpiączkę i wywołującą ją muchę tse-tse lub który to amerykański szkodnik wstrząsnął przemysłem winiarskim w Europie i omal go nie zniszczył raz na zawsze, kto wykorzystywał pszczoły i osy jako broń biologiczną oraz jak zwykłe filtrowanie wody powstrzymało groźną epidemię na Czarnym Lądzie.

Dziwne zwyczaje godowe, niezwykłe zdolności przystosowawcze, cykl życiowy, który wspomaga pracę... kryminologów – książka Amy Stewart to kopalnia informacji wywołujących na przemian ekscytację i gęsią skórkę. Bez zbytniego rozwodzenia się udowadnia, że teoria głosząca człowieka panem stworzenia jest tylko naszym pobożnym życzeniem. Zwłaszcza że bywają gatunki, które człowieka po prostu ignorują (z 4 tysięcy gatunków wszy na ludziach „chcą” żerować tylko 3 z nich), a inne są mało wrażliwe na próby pozbycia się ich z naszych domów czy ciał.

Za książkę dziękuję wydawnictwu W.A.B.

2 komentarze :