Amy Stewart, Zbrodnie
robali, tłum. Dariusz Wójtowicz, literatura faktu poza seriami,
wyd. W.A.B.
Krzyczysz w niebogłosy,
kiedy widzisz na ścianie cień albo gdy coś szybko przepełza po
podłodze? Na myśl, że możesz dotknąć czegoś śliskiego,
wijącego się lub pokrytego masą włosków – wzdrygasz się z
obrzydzenia? Masz rację! Bo chociaż robale są pożyteczne i bez
nich nasz świat przestałby istnieć, wiele z nich potrafi nieźle
uprzykrzyć nam życie. A czasem nawet go pozbawić.
„Zbrodnie robali” Amy
Stewart nie są fachowym przewodnikiem po świecie owadów ani
poradnikiem medycznym. To zbiór zwięźle przedstawionych
ciekawostek dotyczących stworzeń, których albo nie dostrzegamy
gołym okiem, albo nie zwracamy na nie większej uwagi. Dopóki nie
ugryzą, nie złożą jaj, nie zaczną zjadać naszych książek czy mebli
lub nie wstrzykną trucizny. Amy Stewart swobodnie rozciąga
definicję „robali” nie tylko na owady, ale również na
pajęczaki, skąposzeczty i jeszcze inne. Łączy je to, że pełzają,
bzykają, latają i... szkodzą. Bywa, że „tylko” niszczą
uprawy i lasy, kiedy indziej przenoszą groźne choroby lub
pasożytują w naszych ciałach. Ich jad może sprawić nam
wielki ból, wywołać wysypkę lub... zabić! Autorka przygląda się
po kolei przedstawicielom różnych gatunków – tym groźnym, jak
i tym tylko dokuczliwym. Od czasu do czasu zaczyna rozdział od
przytoczenia konkretnego przypadku, który spotkał daną osobę.
Kiedy indziej sięga po opisy klęsk żywiołowych i pandemii lub
wymienia niespodziewane skutki odkryć geograficznych i wymiany
handlowej między kontynentami. Zajmująco podaje zgromadzone przez
siebie wiadomości, ujawnia nieznane szerzej lub zapomniane już
fakty – jak na przykład wyprawa ratunkowa prowadzona przez
Henry'ego Mortona Stanleya niechcący rozwlokła po Afryce śpiączkę i wywołującą
ją muchę tse-tse lub który to amerykański szkodnik wstrząsnął
przemysłem winiarskim w Europie i omal go nie zniszczył raz na
zawsze, kto wykorzystywał pszczoły i osy jako broń biologiczną
oraz jak zwykłe filtrowanie wody powstrzymało groźną epidemię na
Czarnym Lądzie.
Dziwne zwyczaje godowe,
niezwykłe zdolności przystosowawcze, cykl życiowy, który wspomaga
pracę... kryminologów – książka Amy Stewart to kopalnia
informacji wywołujących na przemian ekscytację i gęsią skórkę.
Bez zbytniego rozwodzenia się udowadnia, że teoria głosząca
człowieka panem stworzenia jest tylko naszym pobożnym życzeniem.
Zwłaszcza że bywają gatunki, które człowieka po prostu ignorują
(z 4 tysięcy gatunków wszy na ludziach „chcą” żerować tylko
3 z nich), a inne są mało wrażliwe na próby pozbycia się ich z
naszych domów czy ciał.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu W.A.B.
Druga pozytywna recenzja, i teraz jestem już pewna że sięgnę po tę książkę!!
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuń