czwartek, 5 kwietnia 2012

Miłość na przekór wojnie


Astrid Rosenfeld, Dziedzictwo Adama, wyd. Muza

Powieść Astrid Rosenfeld początkowo wydaje się mało poważną powiastką o dorastaniu w Niemczech Zachodnich. I to wrażenie długo nie odpuszcza, mimo że wydawca wspomina na tylnej okładce o rodzinnych tajemnicach sięgających czasów drugiej wojny światowej. Fabułę można podzielić na dwie części, z których każda ma innego narratora – Edwarda i Adama. W ich żyłach płynie ta sama krew, ale dzielą ich dwa pokolenia. Nigdy też nie spotkali się osobiście. Mają szczęście do silnych kobiet w rodzinie, ale ich wpływ na każdego z nich jest zupełnie odmienny. Wspólnym mianownikiem jest także brak gruntownego wykształcenia i … wygląd.

Życie Edwarda nie układało się konwencjonalnie, niemniej nie omija go poczucie pustki i zniechęcenia. Na jego samopoczucie nie ma wpływu ani sukces finansowy, ani zjednoczenie Niemiec. Jego historia to, niestety, najmniej przekonująca część powieści. Trudno uwierzyć w bezwarunkowe uwielbienie Edwarda wobec osoby, która w euforii biła jego samego oraz jego matkę, a później obdarowywała miłością. Jeśli warto w jakimś celu przeczytać rozdziały poświęcone Edwardowi, to tylko po to, by dowiedzieć się, jak żyjący członkowie rodziny postrzegali Adama, rodzinną czarną owcę. I po to, by razem z Edwardem odnaleźć zapiski nieznanego krewniaka prowadzone podczas wojny (pozostawiając na boku kwestię prawdopodobieństwa, jak mogły dotrzeć poprzez wojenne zawirowania na strych rodzinnego domu Cohenów, nie zostać wyrzucone przed powrotem żydowskich właścicieli z Londynu i wreszcie, czemu nie zostały wcześniej przeczytane przez brata Adama, a dziadka Edwarda).

Historia Adama wydaje się z początku niefrasobliwa. Z czasem nabiera bardziej dramatycznych rysów, po tym jak on sam dojrzewa do poświęcenia i życia dla kogoś. Najbardziej wzruszające jest jego bezwarunkowe oddanie i pewność, z jaką ofiarował serce. Ten wybór na dobre przypieczętował jego los. Marzycielska i zarazem konsekwentna postawa Adama jest czymś jasnym i dobrym w świecie, którym zawładnęło bestialstwo i chaos. Może dlatego tak trudno książkę tę nazwać powieścią o okrucieństwach drugiej wojny światowej. Chociaż są one tłem i określają dzieje głównego bohatera i jego wybranki oraz naznaczają każdą osobę, z którą Adam ma do czynienia. Gdyby nie wojna, miłosne perypetie niemieckiego młodzieńca z żydowskiej rodziny miałyby zupełnie inny przebieg.

Romantyczna nuta pojawiająca się w rozdziałach, których narratorem jest Adam, dodaje „Dziedzictwu Adama” blasku. Sprawia, że zaczynamy przez palce patrzeć na mankamenty książki i pozwalamy się jej uwieść. Niecodzienne okoliczności, ciągłe ryzyko śmierci, poszukiwanie ukochanej i niepoddawanie się twardym realiom tworzą mieszankę, która, o dziwo, zaczyna się w pewnym momencie bardzo podobać. Miła niespodzianka!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz