Henning Mankell, Powrót nauczyciela tańca, wyd. W.A.B i Biblioteka Akustyczna
Henning Mankell ma jednak wyrobioną markę i jego wielbiciele nie rozczarują się jego najnowszą pozycją. Jak wcześniej wspomniałam – to kryminał, ale taki, w którym zbrodnia staje pretekstem do zwrócenia uwagi na o wiele większe zło. W tym wypadku to faszyzm, o którym większość z nas myśli, że jego czas przeminął na zawsze. Tymczasem Mankell przestrzega: faszyzm ma się dobrze, nie tylko jego dawni adwersarze żyją i wierzą w swoje wątpliwe ideały, ale temu zbrodniczemu ruchowi przybywa popleczników. To tym groźniejsze, że nie afiszują się oni z poglądami, ale dyskretnie zwierają szeregi. Dziś niewidzialni, jutro mogą stać się realną siłą. Wśród nich może być nasz krewny, sąsiad, kolega z pracy, uczeń. Bohaterowie powieści stykają się z tą niełatwą prawdą w różnych okolicznościach, a punktem wyjścia jest morderstwo – pierwsze, popełnione jeszcze w czasie wojny, drugie pół wieku od jej zakończenia. Szybko domyślamy się, co jest przyczyną okrutnego zabójstwa emerytowanego policjanta. Utwierdzają nas w tym te fragmenty, kiedy narracja jest prowadzona z punktu widzenia jego mordercy, zagubionego i poranionego wojennymi przeżyciami człowieka. Prawdziwą zagadką staje się morderstwo najbliższego sąsiada zamordowanego policjanta, które wzburza policję, jak i przybyłego z Argentyny mściciela. I prowadzi do nieprawdopodobnego zakończenia.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz