piątek, 4 lipca 2014

Fiona McFarlane, Nocny gość




Fiona McFarlane, Nocny gość, tłum. Katarzyna Bieńkowska, wyd. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Okładka z zachodem słońca i delikatną postacią młodej kobiety sugeruje, że mamy do czynienia z historią miłosną. A jednak „Nocny gość” nie ma z tym rodzajem opowieści nic wspólnego. Jedynie morze jest tym, co łączy ten romantyczny obrazek z treścią książki. To właśnie niedaleko morskiego wybrzeża, w samotnie stojącym na wydmach domu mieszka starsza kobieta imieniem Ruth. Jej codzienności i nocnym lękom przyglądamy się z zewnątrz, płynnie dopuszczani do jej myśli i wspomnień. Nie ma znaczenia, jak głęboko sięgają one w przeszłość. Nawet im dalej, tym bardziej stają się klarowne, intensywne, jakby nie dzieliły ich upływające lata. W umyśle Ruth współistnieją obok siebie chwile zachowane z dzieciństwa spędzonego na Fidżi, pierwsza miłość - uczucie do młodego lekarza, urywki ze szczęśliwego i nieskomplikowanego związku z mężem, dotyk dziecięcej rączki któregoś z synów Ruth w jej dłoni. To, z czym starsza kobieta ma kłopot, to teraźniejszość, samotność i podstępna starość, która powoli i nieubłaganie odbiera jej rozeznanie między jawą a snem i przywidzeniem.

Pojawienie się w domu Ruth pracownicy opieki społecznej, Fridy, siedemdziesięciolatka przyjmuje ze zdziwieniem, ale i zadowoleniem. Potężna i solidna Frida stanowi oparcie dla starszej pani, staje się niezbędnym punktem odniesienia do tego, co dzieje się w jej życiu, a w końcu – tą, od której wszystko zaczyna zależeć, także postanowienia Ruth. Siła nacisku Fridy jest subtelna, z czasem przybiera bardziej złowrogi charakter. Ruth zaczyna się gubić pomiędzy potrzebą samodzielnego decydowania o swoich poczynaniach a zależnością od emanującej fizyczną siłą Fridy. Sytuacja staje się zagmatwana, niekiedy nieprzyjemna, a nawet groźna. Ponieważ obserwujemy ją z punktu widzenia Ruth, nie wiadomo, na ile odczucia i obserwacje starszej kobiety są jej urojeniem, nadinterpretacją faktów, efektem nie tak sprawnej już pamięci czy rzeczywiście prawdą.

Fiona McFarlane stworzyła niepokojącą, psychologiczną prozę o próbach utrzymania niezależności i głębokiej potrzebie czyjeś obecności – dwóch pragnieniach, które zdają się nawzajem wykluczać. Przypadek Ruth jest tym szczególniejszy, że nie ma ona wystarczającej mocy przeciwstawienia się Fridzie i utrzymania zdrowych granic w relacjach z nią. Jej wrogami są zaawansowany wiek, mieszkanie w odludnym miejscu i brak stałej obecności synów w pobliżu.

Podoba mi się, że McFarlane kreśląc postać Ruth, nie odbiera jej apetytu na życie, na oczekiwanie dalszego ciągu, snucie planów i marzeń. Starsza pani nie szykuje się na śmierć, jak w naszym mniemaniu robią wszystkie babcie. W Ruth wciąż tkwi dziecko wychowane w egzotycznym miejscu, młoda dziewczyna po pierwszym pocałunku, żona i matka, która planowała życie rodzinne i osiągała każdy cel, nawet tak banalny jak zrobienie zakupów w sąsiednim miasteczku (co w pewnym momencie stanie się dla niej nieosiągalne).

Nocny gość” to powieść obyczajowa, ale skonstruowana z takim napięciem, które ciągle każe nam czekać na moment zagrożenia. Mówi nam o bezradności, która przychodzi z wiekiem i bezsilności wobec faktu, że coraz bardziej stajemy się zależni od innych. To dużo gorsze niż tygrys, którego buszowanie w domu słyszy w niektóre noce Ruth...

4 komentarze :

  1. Nie sądziłam, że TAKA książka kryje się za taką okładką. Nie jest brzydka, ani kiczowata, nic z tych rzeczy, ale jednak sugeruje, że książkę można w pewnej szufladce umieścić. Nie dziwi mnie Twoja uwaga na początku tekstu :)
    A temat bardzo, bardzo dla mnie. Przemawia do mojej wyobraźni/wrażliwości. Zwłaszcza ta bezradność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, okładka jest kompletnie nietrafiona. Na szczęście treść książki wszystko wynagradza :)
      Najbardziej podoba mi się pokazanie Ruth jako kogoś, kto mógłby wiele zdziałać, gdyby nie słabnący umysł i niedomagające ciało. To musi być okropne, gdy te dwa czynniki, które wspomagały nas całymi latami, stają się zawodne i nie możemy już zawojować świata... Albo przynajmniej żyć po swojemu i samodzielnie.
      Życzę jak najszybszej lektury :)

      Usuń
    2. Mam bardzo podobne przemyślenia. A co do lektury, to jak zwykle - gdyby doba była dłuższa tyyyyyyyle bym przeczytała. Dobre książki czyhają wszędzie, a ja ciągle nie nadążam ;)

      Usuń
  2. To na 100% książka dla mnie! Dzięki za recenzję.

    OdpowiedzUsuń