czwartek, 9 stycznia 2014

George R.R. Martin, Pieśń ognia i lodu




George R.R. Martin, Pieśń ognia i lodu, tłum. Michał Jakuszewski, wyd. Zysk i S-ka

Pieśń ognia i lodu” - powszechnie nazywana od tytułu pierwszej części „Grą o tron” - to lektura zaborcza, pochłaniająca czas, wsysająca człowieka bez reszty niczym czarna dziura. Trzeba się od niej odrywać na siłę, wbrew sobie. Bo tyle tomów (obecnie pięć, z czego trzy ostatnie składają się z dwóch części) oznacza za każdym razem pobyt w niezwykle złożonym narracyjnie świecie oraz... kilkaset stron lektury! Dla tych, którzy z racji dorosłości nie mogą już liczyć na ferie i wakacje, wybór między wymogami codzienności a przyjemnościami płynącymi z czytania może być kłopotliwy. Dlaczego? Mogę Wam napisać, jak to wygląda z mojej strony.
Wieloaspektowość powieściowej rzeczywistości, jej żelazna logika i poziom intryg, w które są uwikłani bohaterowie George'a R.R. Martina - to właśnie to, co podbiło mnie jako czytelnika bez reszty! Chociaż wcześniej zarzekałam się, że jeśli wszyscy czytają jego książki, to ja już niekoniecznie muszę. Popularność tego tytułu wydawał mi się podejrzana, węszyłam w niej spisek marketingowców. Opowieść o walce o władzę i próbach przetrwania mimo chaosu wojny i dworskich knowań – obroniła się sama. Zadecydował oczywiście przypadek. Bezsenna noc i powtórka wszystkich odcinków serialu ostatniego, trzeciego sezonu. Nieważne, że oglądanie zaczęłam w połowie emisji. Tym większa była potrzeba, by wyjaśnić mniej zrozumiałe wątki, dowiedzieć się, jak niektóre osoby znalazły się w tym, a nie innym położeniu. I tak sięgnęłam po pierwszy tom, potem kolejne.
Akcja „Pieśni lodu i ognia” rozgrywa się w fikcyjnej krainie Westeros oraz po drugiej stronie morza, na lądzie będącym siedzibą starożytnych, częściowo podupadłych cywilizacji oraz koczowniczych ludów. Westeros jest bardziej swojskie, przypomina średniowieczną Europę z jej turniejami, systemem feudalnym, niełatwą drogą do szlachectwa dla nisko urodzonych czy braniem dzieci wrogów na zakładników. To podobieństwo jest ponoć celowe, a szczególną inspiracją dla autora była tocząca się w 15. wiecznej Anglii, trwająca trzydzieści lat wojna domowa, tzw. Wojna Dwóch Róż (od herbów rywalizujących rodów).
Jednak to, w czym George R.R. Martin okazał się najlepszy, to wierne oddanie ludzkiej natury. Martin nie umniejsza właściwej naszemu gatunkowi żądzy władzy, fatalnych skutków wybujałych ambicji, upodobań do knowań i politycznych rozgrywek, w których co bardziej prostolinijni mają niewielkie szanse. Na szczęście wprowadza do akcji dość przyzwoitych, choć niedoskonałych bohaterów. Do tego pokazuje szeroką panoramę kraju objętego wojną z ich osobistej perspektywy. Mnogość wątków i postaci potrafią oszołomić, ale, o dziwo, okazuje się, że bez problemu można się w nich rozeznać. Warto wspomnieć, że Martin jako pisarz rezygnuje z literackiej nieśmiertelności swoich narratorów. Jesteśmy przyzwyczajeni, że w powieściach mogą zginąć wszyscy, tylko nie główny bohater, ale ta reguła nie ma zastosowania w „Sadze ognia i lodu”. A to wprowadza pewien element niepewności i niepokoju o los niektórych osób, zwłaszcza ulubieńców (ja mam ich trójkę: Aryę, Daenerys i Tyriona). Przy tym wszystkim fantastyczny sztafaż powieści - w postaci nieistniejących naprawdę krain, ludów, ich tradycji oraz historii, a nawet warunków klimatycznych (pory roku mogą trwać nawet wiele lat) plus smoki i złowrogie istoty zza Wielkiego Muru wybudowanego na północy – jest właściwie dodatkiem do wartkiej narracji, chociaż muszę przyznać, że świetnie wykorzystanym i przekonującym.
I powiedzcie, jak mając taką historię pod ręką, robić zakupy, sprzątać, odpytać dziecko z lekcji albo chociaż poczytać coś innego? Bywa ciężko...

Cykl „Pieśń ognia i lodu” składa się z następujących tomów:
- Gra o tron
- Starcie królów
- Nawałnica mieczy. Stal i śnieg
- Nawałnica mieczy. Krew i złoto
- Uczta dla wron. Cienie śmierci
- Uczta dla wron. Sieć spisków
- Taniec ze smokami. Część I
- Taniec ze smokami. Część II

Kolejne dwa tomy są w przygotowaniu.

PS. Jedyny minus książki to kiczowate okładki pierwszych części, ale wiem, że wydawca przygotował także inną, bardziej cieszącą oko edycję.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz