poniedziałek, 26 października 2015

Naomi Novik, Smok Jego Królewskiej Mości




Naomi Novik, Smok Jego Królewskiej Mości, tłum. Paweł Kruk/Jan Pyka*, wyd. Dom Wydawniczy Rebis

Udało mi się szczęśliwie rozczytać własne dziecko. I to tak dobrze, że już od dłuższego czasu samo lubi szperać po bibliotecznych półkach, zamiast słuchać moich sugestii i podpowiedzi. I bardzo dobrze. Inaczej kilkutomowa seria autorstwa Naomi Novik nigdy nie wpadłaby w nasze ręce. A jest się czym zachwycać. Nawet się nie dziwię, że „Szatan z siódmej klasy” Makuszyńskiego, zadany w szkole, przegrywa z opowieściami o smoku imieniem Temeraire (z fr. śmiały, zuchwały) i jego kapitanie Williamie Laurensie. Nie może być inaczej, gdy lekturami obowiązkowymi są nadal te same książki, co kilkadziesiąt lat temu. Wątpię, by dzięki klasykom udało się zaszczepić pasję czytania dzieciom, którym współczesność oferuje lepsze atrakcje niż mało zrozumiały język, opis rozrywek, które straciły rację bytu i nieaktualne przedstawienie rzeczywistości, zgodne z duchem czasu, gdy powstawała dana historia. Tym bardziej to przykre, że od kilku lat nauczyciele w szkole podstawowej mają swobodny wybór lektur. I nie muszą podsuwać swoim uczniom książek, które sami przerabiali (co za brzydkie wyrażenie!) w szkolnych latach.

Nie myślcie jednak, że mam coś przeciwko powieściom, których akcja rozgrywa się w przeszłości. Powieści Novik przenoszą nas do początku 19. wieku, a nie uważam tego za minus. Wprost przeciwnie. Podoba mi się, jak autorka odmalowała czasy, gdy to, co się mówiło miało swoją wagę i zobowiązywało nie mniej niż własnoręczny podpis na dokumencie. Język służył okazywaniu szacunku i sympatii w ściśle określony, elegancki sposób. Naomi Novik udało się to jednak pokazać bez dziwacznej składni i archaicznych słów, w sposób pozbawiony sztuczności.

Jej bohaterowie nie tylko przeżywają najrozmaitsze przygody, biorą udział w bitwach (naprawdę ciekawie opisanych) i docierają w najróżniejsze miejsca świata. Oni, człowiek i smok, poznają siebie nawzajem, uczą się doceniać własne zalety, akceptować niedostatki. Ich wzajemne towarzystwo sprawia, że zmienia im się postrzeganie świata. Dlatego do powieści Novik najlepiej pasuje określenie, że są to książki o poszerzaniu się horyzontów i odrzucaniu dotychczasowych pewników. O podejmowaniu niełatwych wyborów. O przyjaźni, obowiązku i honorze. Samodzielnym wyciąganiu wniosków i ponoszeniu tego konsekwencji. A także o polityce, która rządzi się innymi prawami niż przyzwoitość.

Nie jestem naiwna, by sądzić, że akcja, której główną osią są wojny napoleońskie, wzbudzi natychmiastowe zainteresowanie młodych czytelników historią. Ale być może ze zdumieniem odkryją oni kiedyś, że ktoś taki jak książę Wellington czy generał Kutuzow istnieli naprawdę, a europejskie choroby zakaźne poczyniły większe spustoszenie na kontynencie amerykańskim niż broń. Tak jak niezaprzeczalnym faktem jest to, że pierwsi biali koloniści w Australii byli skazańcami i żołnierzami, którzy ich pilnowali, a Brytyjczycy celowo przemycali opium do Chin. Oczywiście historia w cyklu o smoku Temerairze jest wersją alternatywną wobec tej, która rzeczywiście miała miejsce. A to za sprawą nietypowych bohaterów.

Chodzi rzecz jasna o smoki, które w tej serii– w przeciwieństwie do innych powieści fantasy – nie cechują się automatycznie niezwykłą mądrością tylko dlatego, że są smokami. Są po ludzku różnorodne w charakterach i usposobieniu, choć oczywiście mają swój system wartości (w tym upodobanie do złota i świecidełek). Żyjąc pomiędzy ludźmi, zachowują się też tak, jak w danym kraju są postrzegane – groźne, ale użyteczne bestie, opiekunowie całych rodzin, wcielenie przodków, samodzielnie myślące istoty, którym należy się szacunek lub tylko gadające zwierzęta, które trzeba sobie podporządkować.

Powieści Naomi Novik o smoku Temerairze i kapitanie Laurensie są więcej niż tylko rozrywką. Na to jej bohaterowie są zbyt często rozdarci pomiędzy tym, co przywykli od zawsze uważać za swój obowiązek a tym, co dyktuje im rozum i serce opowiadające się za właściwym postępowaniem wobec innych. Nie bez znaczenia są tu zdroworozsądkowe uwagi oraz rewolucyjne jak na tamte czasy poglądy Temeraire'a, którego nie krępują te same powinności jak jego ukochanego kapitana.

Polecam dla tych trochę większych i – sądząc po sobie - całkiem dorosłych. Chociaż ta seria ma jeden poważny minus. Brak ostatniego, dziewiątego tomu, nad którym autorka jeszcze pracuje. Na szczęście ma się on ukazać w przyszłym roku, na co z niecierpliwością czekam!



W serii ukazały się następujące tytuły:
Smok Jego Królewskiej Mości
Nefrytowy tron
Wojna prochowa
Imperium kości słoniowej
Zwycięstwo orłów
Języki węży
Próba złota
Krew tyranów


* inne tomy cyklu

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz