środa, 6 czerwca 2012
Gdy księżniczka nie chce wyjść za mąż
Eva Ibbotson, Na tropie ogra, seria Księżycowy Kamień, wyd. Egmont
Wyobraźcie sobie, że otwieracie książkę i czytacie: „Ludzie zazwyczaj są szczęśliwsi, gdy mają suche stopy. Nie lubią słuchać odgłosu chlupotania w butach ani czuć wody przepływającej pomiędzy placami stóp. Wiedźma z Dribble była jednak inna. Mokre stopy wprawiały ją w lepszy nastrój (…). Teraz zamoczyła skarpetki w umywalce, upewniła się, że całkowicie nasiąknęły wodą, potem włożyła je i zeszła na dół, by przygotować owsiankę dla siebie i swoich lokatorów”. Przyznaję, że ten początek zauroczył mnie. Potraktowałam go jak obietnicę, że w tej książeczce akcja potoczy się oryginalniej niż to zazwyczaj bywa w powiastkach przeznaczonych dla dzieci. I rzeczywiście tak było.
„Na tropie ogra” to kolejna książka z serii Księżycowy Kamień przeznaczona dla czytelnika od ośmiu lat. Z ujmującym początkiem i zakończeniem oraz ze środkiem pełnym przygód, w których ważną rolę odgrywa kilka niezwykłych postaci. Chociaż część z nich jest baśniowa, jak Wiedźma, troll Ulf i czarodziej Bri-Bri, posiadają one więcej ludzkich, normalnych cech niż nadprzyrodzonych. Przede wszystkim z winy człowieka utraciły swoje miejsce na ziemi i są zmuszone żyć jak inni londyńczycy. Nie używają zaklęć, a jeśli nawet – to te nie działają. A jednak, jak się okazuje, mają dobre serca i wiele do zrobienia, gdyż zostały przypadkowo wybrane przez boginie przeznaczenia, stare, głuche i ślepe Norny.
W tej książce przypadek odgrywa zresztą dużą rolę. To dzięki niemu trójce, która wyruszyła w wyprawę do miejsca, gdzie żyją ogry, a po ludziach zostają stosy ogryzionych kości, towarzyszy chłopiec Ivo, sierota z domu dziecka. Stało się to po tym, jak ropucha Gladys, chowaniec wiedźmy niespodziewanie odmówiła opuszczenia domu. On też sprawił, że to właśnie naszym bohaterom przypadł udział w tak niebezpiecznej wyprawie ratunkowej. Niespodzianka czeka ich też po przybyciu do zamku ogra o złowrogiej sławie i spotkaniu księżniczki, która mają zabrać do domu.
Autorka w sposób pełny wrażliwości i z prostotą porusza niełatwe tematy, takie jak brak akceptacji, nadmierna kuratela ze strony rodziców i jednocześnie samotność i brak radości, która staje się udziałem tych, którzy nie spełniają czyichś oczekiwań. Jej opowieść daje jednak nadzieję, że możliwe jest znalezienie się tam, gdzie można być sobą, w otoczeniu przyjaciół, którzy nas lubią i doceniają. Że sami możemy wpływać na nasz los – bo księżniczka nie musi, jeśli nie chce, zostać żoną księcia i mieszkać w pałacu do końcu życia, sierota nie będzie jednym z kilkudziesięciu dzieci w takim samym ubraniu, jak inni i z przewidywalnym rozkładem dnia, a Clarence (kim jest Clarence?!) może siedzieć w jajku tak długo, jak ma na to ochotę. Gorąco polecam za pozytywny przekaz i subtelne poczucie humoru!
Za książkę dziękuję wydawnictwu Egmont.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz