wtorek, 23 września 2014

Andrew Miller, Oczyszczenie




Andrew Miller, Oczyszczenie, tłum. Michał Kłobukowski, wyd. Znak Literanova

Podobno w przeciągu kilkuset lat swojego istnienia paryski Cmentarz Niewiniątek stał się miejscem pochówku nawet dwóch milionów zmarłych. Grzebano ich nie tylko w kościelnych kryptach czy zdobnych grobowcach, ale przede wszystkim w zbiorowych mogiłach. Biedaków owiniętych w całuny, trochę zamożniejszych w trumnach, ofiary zaraz i pospolitych chorób. Dorosłych i dzieci, młodych i starców. Położona pośrodku miasta nekropolia zaczęła z czasem stanowić zagrożenie dla żywych, zwłaszcza tych mieszkających w pobliżu jej murów. Pod koniec osiemnastego wieku postanowiono ją zamknąć, a kości zmarłych usunąć.

Likwidacja cmentarza staje się najważniejszą osią „Oczyszczenia”, zadaniem, które staje przed młodym inżynierem - pochodzącym z Normandii, ze zwykłej wiejskiej rodziny Jeanem-Baptistem Barattem, któremu łaskawość księcia de S. zapewniła wykształcenie. Głównego bohatera poznajemy w chwili przyjęcia zlecenia, nie wiemy o nim nic więcej ponad to, co w danej chwili ujawnia nam autor. Zresztą to charakterystyczne dla narracji Millera, że ten prowadzi ją delikatnie, unikając przeładowania informacjami, rezygnując z zagęszczenia faktów i ciekawostek na rzecz oglądu rzeczywistości oczami swojego bohatera. A także (nawet!) - przy pomocy jego powonienia i smaku, dopóki ten nie przywyknie do zepsutej cmentarnymi wyziewami okolicy. Chociaż autor nie rezygnuje z opisów kości i innych szczątków ludzkich, najważniejsze w powieści staje się to, co dzieje się z ludźmi związanymi z cmentarzem w ostatnich miesiącach jego istnienia.

Trudno mi wyjaśnić moc przykuwania prozy, która zdaje się nie prowadzić do konkretnego celu, tak jak w kryminale jest nim odnalezienie sprawcy zbrodni, a w romansie - szczęśliwy związek dwojga ludzi osiągnięty po wielu wyrzeczeniach i nieporozumieniach. Mimo to z zaciekawieniem czytałam „Oczyszczenie” zaskakiwana zwrotami akcji, które wywoływała nieodgadniona i nieprzeczuwana strona ludzkiej natury. Obcowanie na co dzień z tym, co pozostawia po sobie śmierć, nie przygotowuje ani na akty bezmyślnego zła i histerii, ani na nieszczęśliwe wypadki. Nawet na miłość. Reakcje Baratte'a zaskakują także jego samego. Są decyzje, które zdaje się podejmować pod wpływem impulsu, instynktownie, bez odwoływania do rozumu, który natychmiast poddałby je pod wątpliwość. A jednak wydają się słuszne z najzwyklejszego, człowieczego punktu widzenia. Oczywiście jeśli odrzucić takie sprawy, jak normy obyczajowe, które decydują o naszej pozycji wśród innych.

Oczyszczenie” obfituje w postacie zarysowane niby lekko, ale wiarygodnie. Autentyczny jest w nich nawet ten czynnik niespodzianki, który w niektórych przypadkach tak diametralnie zmienia ich losy. Oraz zawsze obecna ich pewna zagadkowość i niedopowiedzenia, które mogą zostać uzupełnione przez zakończenie powieści. Ale nie muszą i często nie są. „Oczyszczenie” budzi złudzenie, że po zamknięciu ostatniej strony jej bohaterowie nadal będą kontynuować swoje zamierzenia i prowadzić życie, tym razem ukryte przed wzrokiem czytelników. Wyobraźnia pisarska odsłoniła je tylko na dany moment. Ciąg dalszy należy do nas, do odbiorców. Czy wystarczy nam wizja pisarza, czy ożywimy w myślach służącą Marie podkradającą koniak gospodarza, grupę górników z tajemniczym przywódcą bez nazwiska i ręki, nadamy imię i płeć dziecku poczętego w wyniku gwałtu? Miller nie opowiada wszystkiego, w zamian oferuje swobodę, zaprasza do stworzonego przez siebie świata, który bazuje na kilku autentycznych faktach.

Zamknięcie Cmentarza Niewiniątek także dla inżyniera Baratte'a jest tylko jednym z etapów, ujętym w nawias przez początek i zakończenie powieści, które odbywają się w tym samym miejscu – w Wersalu na korytarzu przed gabinetem ministra. Za każdym razem wizyta w pałacu ma inne konsekwencje i z innymi wiąże się doświadczeniami. To porównanie jest zwiastunem zmian, które już niedługo wstrząsną Francją. Bardziej wymownym niż rewolucyjne hasła pisane na murach przez znajomych organisty Armanda.

Za „Oczyszczenie” Andrew Miller otrzymał w 2011 roku brytyjską nagrodę Costa Book of the Year Award. Jej narracja jest wyciszona i budzi inne emocje niż literatura popularna, ale mają one to do siebie, że dużo mocniej odciskają się w w umyśle czytającego. Tak w każdym razie było ze mną. Być może będzie tak i z Wami. Sprawdźcie.

2 komentarze :

  1. Ostatnio często wpadam na tę książkę - na blogach, w księgarniach, które prawie codziennie odwiedzam wirtualnie. Zaczyna mnie w końcu intrygować, a okładka zapadła mi w pamięć.

    OdpowiedzUsuń