poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Arturo Pérez-Reverte, Cierpliwy snajper




Arturo Pérez-Reverte, Cierpliwy snajper, tłum. Joanna Karasek, wyd. Znak

Był taki czas, że Arturo Pérez-Reverte stał się moim odkryciem, prywatną przygodą po świecie tajemnic, sztuki i sensacji. Może akurat nie wciągnęłam się w jego cykl o kapitanie Alatriste z gatunku płaszcza i szpady (wyrosłam z takich opowieści, niestety), ale doskonale pamiętam wrażenie, jakie na mnie zrobiła choćby „Szachownica flamandzka”, „Ostania bitwa Templariusza” czy wręcz gotowa do ekranizacji „Królowa Południa”. Zresztą jedną z jego historii - „Klub Dumas” - wyreżyserował sam Roman Polański (i zepsuł ją, wycinając połowę wątków). I jeszcze ten dziwny smutek po lekturze „Batalisty”, w której Pérez-Reverte zwalnia rytm, a tematyką nawiązuje do swojego doświadczenia korespondenta wojennego i dziennikarskiej odpowiedzialności za los drugiego człowieka.

Cierpliwy snajper” wpisuje się w nurt przygodowo-sensacyjny z odniesieniami do działalności artystycznej, ten sam, który niegdyś tak mocno zawładnął moją wyobraźnią. Snajperów jest tu dwóch. Grafficiarz podpisujący swoje malunki tagiem Sniper, od lat bożyszcze i idol młodych-gniewnych, buszujących nocami po Madrycie, Lizbonie, Weronie i Neapolu (i nie tylko) z puszkami farby i próbujących zostawić na ścianach, murach, pociągach czy posągach swój znak. Drugim można określić główną bohaterkę tej książki – specjalistkę od sztuki ulicznej i wolnego strzelca, która na zlecenie pewnego wydawnictwa ma odnaleźć Snipera i namówić go na zgodę na wydanie zdjęć jego dzieł w luksusowym albumie. Lex nie jest jedyną osobą, która chce dorwać Snipera. Jej (a przy okazji i jego) śladem podążają ludzie wynajęci przez pewnego bogatego i wpływowego mężczyznę, który obwinia grafficiarza o śmierć syna.

I tu pierwszy zgrzyt – Lex aż nazbyt łatwo rozbija skorupę nieufności, która charakteryzuje środowisko writerów (tak nazywają siebie grafficiarze). Co prawda naszej bohaterce nie od razu udaje się spotkać z kimś, kto miałby ostatnio ze Sniperem bezpośrednio do czynienia. Ale jej wysiłki spotykają się z jako takim zrozumieniem, wreszcie z pomocą. Czego nie można powiedzieć o agentach od Lorenza Biscarruesa, który stracił syna Daniela dużo wcześniej niż Lex otrzymała zlecenie. Arturo Pérez-Reverte nie potrafi mnie przekonać, dlaczego akurat w tej sprawie Lex jest skuteczniejsza od zawodowców. Drugi zgrzyt – zakończenie, które wcale a wcale nie zaskakuje. Pod względem nieprzewidywalności „Cierpliwy snajper” to niestety klapa. Ale ma inny walor, który sprawia, że mimo wszystko warto przeczytać najnowszą powieść Péreza-Revertego.

Nigdy wcześniej nie zaprzątałam sobie głowy sztuką uliczną. Ba, nie miałam świadomości, że taka w ogóle istnieje. Na bazgroły na ścianach patrzyłam z niechęcią, nie widząc w nich niczego związanego ze sztuką, z wolnością wyrażania siebie czy z odrzucaniem społecznych reguł, które narzucają, co jest ładne i wartościowe, a więc może się dobrze sprzedać, a co nie. Po przeczytaniu „Cierpliwego snajpera” może nie zmieniłam do końca zdania na temat tego, co uważam za wandalizm, ale odkryłam zupełnie dla mnie nowy, nieznany świat.

Uniwersum młodych i zbuntowanych, idących pod prąd, negujących komercję, bezpieczeństwo i jakiekolwiek zasady. Podziemie artystów, nieważne lepszych czy gorszych, otwarte dla wszystkich, którzy mają odwagę i chęć. Próbujące się opierać oficjalnemu światu sztuki, który chce zawłaszczyć graffiti, prezentować je tylko wybranej publiczności. W końcu sprzedawać je, a zatem wykorzystywać jego dzikość i nieokiełznanie. „Cierpliwy snajper” opisuje tę walkę o zawłaszczenie dusz, o wielkie pieniądze, które zabijają autentyczność. Mocno akcentuje pragnienie zachowania niezależności za wszelką cenę. Przy okazji podejmuje temat roli autorytetów. Pyta o granice swobody i nieskrępowania w chwili, gdy prowokują one ryzykowne zachowania, kończą się tragedią.

Nie skreślam więc „Cierpliwego snajpera”, ponieważ mówi on tak wiele, tak wyczerpująco o współczesności i sztuce rozumianej całkowicie niekonwencjonalnie oraz zrośniętej ze specyficznym stylem życia i myślenia. Po dreszcz emocji i zaskakującą fabułę odsyłam jednak czytelników do wcześniejszych powieści Artura Péreza-Revertego.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz